Mały kryzys (w pracy) - część 2

Ostatnim razem wspomniałam o małym kryzysie w związku z pracą (wpis znajdziecie TU). Pierwsze dwa tygodnie roku były naprawdę ciężkie. Nie wiedziałam jak poradzić sobie z natłokiem zadań w biurze- nie pomagał fakt, że traktuję obecną pracę jako przystanek na drodze do zostania psychologiem.

Jednak ostatecznie udało mi się wytrwać i wszystko wróciło do normy. O tym co zrobiłam, żeby sobie pomóc poniżej:


Zwolniłam tempo


Kiedy lista zadań do zrobienia zaczęła wydłużać się w szybkim tempie, chciałam wszystko zrobić jak najszybciej. Nie było to łatwe  - starałam się robić kilka rzeczy na raz, co chwilę wyskakiwało coś nowego co wymagało mojej uwagi. Po kilku dniach pracy na najwyższych obrotach zaczęłam robić coraz więcej błędów. Paradoksalnie próbując zrobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie tak naprawdę robiłam  mniej!

To dlatego, że poświęcając swoją uwagę kilku czynnościom nie potrafiłam się skupić. Często zapominałam o jakimś elemencie i później musiałam wracać do pozornie zakończonego zadania. To niestety wydłużało czas pracy.

Kiedy w końcu udało mi się zidentyfikować problem rozwiązanie przyszło samo. Skoro jestem jednym pracownikiem nie powinnam próbować pracować za dwóch. Od tamtej pory postanowiłam nie zaczynać jednego zadania jeśli nie ukończyłam poprzedniego. Wymaga to pewnej samodyscypliny, ale idzie mi to coraz lepiej.

Wprowadziłam więcej miłych elementów


Tym co pomogło mi przetrwać ciężki czas było dostarczenie wielu przyjemnych elementów - przygotowywałam sobie pyszne obiady i kanapki, w pracy parzyłam ulubioną herbatę, słuchałam miłych piosenek, a wieczorami wychodziłam na długie spacery. Niby nic nadzwyczajnego, ale skupienie się na przyjemnych doznaniach pozwoliło mi osłodzić te dwa tygodnie ciężkiej pracy.



Zdaję sobie sprawę z tego, że dwa ciężkie tygodnie w pracy to dla większości ludzi nie problem - przecież niektórzy mają "gorący" okres przez cały rok. Dla mnie jest to o tyle trudne, że przez pewien problem zdrowotny czasami mam problemy z koncentracją. Ale to nic! Przetrwałam.

Chętnie poczytam o Waszych sposobach na osłodę trudów pracy - jak coś to wpisujcie je w komentarzach.

Pozdrawiam,
Pola

Komentarze